Menu

22 września 2016

Średniowieczne etui na telefon ;)

Wiem, dziwnie to brzmi, ale moje nowe etui na telefon jest właśnie takim połączeniem średniowiecza ze współczesnością. A jakim cudem to już wyjaśniam ;) Jakiś czas temu pokazywałam igielnik ozdobiony średniowiecznym haftem cegiełkowym, który to haft bardzo przypadł mi do gustu. Haftowanie dla samego haftowania tą technika okazało się dla mnie bardzo przyjemnym zajęciem na jesienne i zimowe wieczory. No ale moje dłubanie musi mieć zastosowanie praktyczne – bo tak już mam - i w związku z tym postanowiłam zrobić sobie etui na telefon ozdobione właśnie takim haftem cegiełkowym :-D


Wzór haftu pochodzi z zachowanej oryginalnej torebki-jałmużniczki z XIV-XV wieku. Kolory w zasadzie też odpowiadają oryginałowi z tą różnicą, że zamiast koloru białego użyłam żółty, a poza tym dałam bardziej wyraziste odcienie. Całość haftowałam bawełnianym kordonkiem na lnie :)

źródło

Problem miałam z wymyśleniem co użyć na spodnią część etui, żeby było dość grube a zarazem miękkie i dobrze chroniło telefon. Pierw myślałam o filcu, ale nie mogłam dostać odpowiedniego, potem chciałam wszyć między warstwy lnu jakąś cienką watolinę czy coś takiego, ale nie miałam lnu w kolorze pasującym do barw haftu, więc ostatecznie wykorzystałam kawałek granatowej tkaniny, w który wszyłam cienką watolinę. Zaskoczyło mnie ile wysiłku potrzebowałam, żeby zszyć obie części razem bawełnianym kordonkiem! Ostatecznie skończyłam z bolesnym odciskiem na palcu, a igła poszła na zmarnowanie, ponieważ na koniec poszły w ruch kombinerki ;)


I po tych wszystkich zmaganiach powstało oto takie coś, które podoba mi się nawet bardziej niż się spodziewałam i mam teraz nawet opory przed używaniem go, żeby się nie pobrudziło albo nie zniszczyło – ale to tylko tymczasowe i wkrótce mi przejdzie, a etui znajdzie się w regularnym użytkowaniu :)


Ogólnie trochę się ociągałam z zakończeniem tego projektu, aż pojawiła się dodatkowa motywacją w postaci nowego pomysłu na wykorzystanie tego haftu – nie lubię zaczynać nowej rzeczy nie skończywszy wpierw poprzedniej, więc igła poszła w ruch. Wraz z początkiem jesieni powracam do zabawy z tamborkiem i mam nadzieję, że w niezbyt odległej przyszłości uda mi się pokazać co tym razem wymyśliłam ;)

13 września 2016

Robimy XIX-wieczną objętość cz. I - halka sznurkowa (corded petticoat)

Jakiś czas temu – w sumie to już dość dawno temu ;) - dziewczyny z Krynoliny szyły suknie na lata 30. XIX wieku. Mi się co prawda te stroje nie podobają, ale za to koniec tych lat i początek 40-tych podoba mi się bardzo i z tego powodu postanowiłam uszyć sobie halkę sznurkową – częściowo jako motywację do uszycia sukienki, a poza tym wiadomo - szycie stroju zaczyna się od bielizny ;)

Halki sznurkowe miały nadawać sukni odpowiedni kształt oraz objętość i doskonale wywiązywały się z tego zadania aż do lat 50-tych, gdy zostały wyparte przez halki krynolinowe.

Poniżej przykładowe halki sznurkowe:
 
Źródło
Źródło

Swoją halkę sznurkową uszyłam z dwóch warstw grubszej bawełny, przez co niestety jest cięższa, ale i też sztywniejsza ;) Zużyłam na nią około 100 metrów sznurka bawełnianego i nie chcę nawet wiedzieć ile godzin – w każdym razie duuuużo... A sznurek wszywałam stosując metodę podpatrzoną tutaj – wydawała mi się o wiele szybsza niż wciąganie sznurka w uszyte wcześniej tuneliki. A tak wygląda to co mi wyszło :)



Uszyłam też do niej halkę bawełnianą z falbanką, która dodaje dodatkowej objętości i chroni ją przed zabrudzeniem – w sumienie jakoś nie wyobrażam sobie prania halki sznurkowej. Takich halek powinno być co najmniej kilka, żeby uzyskać kopulasty kształt, ale moja musi się póki co zadowolić tylko jedną :)

6 września 2016

Wspomnienia z Cracovi Danzy

W tym roku ponownie wzięłam udział w Festiwalu Tańców Dworskich Cracovia Danza i choć był on tym razem strasznie zakręcony i odmienny od poprzednich, to i tak bardzo miło i pracowicie spędziłam czas :) Tradycyjnie już zapisałam się na trzy kursy – oczywiście były to warsztaty tańca hiszpańskiego z Aną Yepes i tańca polskiego z Leszkiem Rembowskim, które są dla mnie stałym punktem festiwalu, a jako trzecie wybrałam warsztaty tańca włoskiego z Glorią Giordano, która pierwszy raz prowadziła zajęcia na festiwalu, więc ogólnie wszyscy byli ciekawi jak będzie. A jak się okazało lekko nie było – plan był ambitny i bardzo napięty, a były to moje ostatnie zajęcia w ciągu dnia i w ich trakcie ledwo już mogłam utrzymać się na palcach – zwłaszcza trzeciego kryzysowego dnia, gdy zaczynałam już mieć mordercze myśli... Na szczęście przez noc mi przeszły i nikt nie ucierpiał ;)

Fot. Ilja Van de Pavert

Fot. Ilja Van de Pavert

Fot. Ilja Van de Pavert

Niestety w tym roku nie było balu ani pokazów finałowych w Willi Decjusza, które były w poprzednich latach świetną okazją do przetańczenia bezstresowo paru godzin oraz porobienia spokojnie zdjęć w strojach. Nawet na zdjęciu grupowym większość osób w tym roku była w strojach współczesnych, bo mało komu chciało się przebierać tylko na 5 minut do zdjęcia :(


A finały? Odbyły się na Placu Szczepańskim w okolicy Rynku, ale już tylko jednego dnia i w tygodniu, więc przy zdecydowanie mniejszej publiczności. I jakoś tak w pośpiechu i stresie, że też nie było za bardzo okazji, żeby porobić zdjęcia, więc mam ze sceny aż jedno, na którym wyglądam jak bym tańczyła z tamburynem a nie kastanietami :-D


Wieczorem oczywiście odbył się pokaz Baletu Cracovi Danzy, uwieńczony przez krótki bal dla publiczności, który rozpoczął się tradycyjnie od poloneza na wiele par – nawet nie wiem skąd i kiedy wzięli się Ci wszyscy ludzie, a było nas tam naprawdę duuużo :)

Fot. Ilja Van de Pavert

 A co do stroju, który miałam na sobie, to był to praktycznie ten sam zestaw co rok wcześniej, tylko w troszkę ulepszonej wersji, ale o tym wkrótce będzie osobny post ;)


Porównując organizację imprezy w poprzednich latach muszę przyznać, że pomimo wszystkich tegorocznych zmian i zmniejszonej ilości atrakcji festiwal i tak spełnił swoje zadanie, a więc umożliwił udział w ciekawych warsztatach prowadzonych przez świetnych nauczycieli i dał okazję do poznania wielu ludzi i zawarcia nowych przyjaźni :) Zaczynam więc odliczanie do następnego festiwalu, którego już nie mogę się doczekać! :-D