Po dniu pełnym wrażeń spędzonym na
urodzinach księżnej Daisy w Książu postanowiliśmy udać się do Szczawna-Zdroju, żeby pospacerować i nacieszyć oczy architekturą oraz parkową zielenią :) Byłyśmy z koleżanką pierwszy raz w tym uzdrowisku i po krótkiej chwili błądzenia w końcu zostawiłyśmy nasz pojazd koło Grand Hotel, by następnie dołączyć do reszty towarzystwa czekającego już na nas przed wejściem do Pijalni Wód. Po przywitaniu się ze wszystkimi damami i aż! dwoma dżentelmenami udaliśmy się wszyscy na zwiedzanie Zakładu Przyrodoleczniczego, Parku Zdrojowego oraz Hali Spacerowej...
|
Fot. R. Wyszyński |
|
Fot. R. Wyszyński |
|
Fot. R. Wyszyński |
|
Fot. R. Wyszyński |
|
Fot. R. Wyszyński |
|
Fot. R. Wyszyński |
|
Fot. R. Wyszyński |
Z "pożyczonym dżentelmenem" :-D
|
Fot. R. Wyszyński |
|
Fot. R. Wyszyński |
|
Fot. R. Wyszyński |
Następnie udaliśmy się do Grand Hotel, żeby chwilę odpocząć przed
udaniem się na obiad, po drodze sprawdzając w "poradni
osteoporozy" jak się mają nasze kręgosłupy w gorsetach ;)
|
Fot. R. Wyszyński |
|
Fot. R. Wyszyński |
|
Fot. Justyna DM |
|
Fot. R. Wyszyński |
Na koniec kilka słów o stroju, który miałam tego dnia na sobie ;) Muszę
przyznać, że nieszczególnie podobają mi stroje zwane "titanicowymi" z
początku XX wieku. Przeglądając ryciny, stare zdjecia i eksponaty w
muzeach znalazłam aż! dwie sukienki, które uznałam za akceptowalne.
Jedną z nich była suknia dzienna z 1914 roku, którą postanowiłam się
inspirować szykując się na kwietniowe warsztaty z
Kajani, dzięki którym powstał mój strój :)
|
Fot. Justyna DM |
Trochę czasu zajęło mi jego wykończenie - w zasadzie ostatnie koronki przyszywałam rano przed wyruszeniem do Szczawna-Zdroju, aczkolwiek po przespanej nocy ;) Głównym tego powodem był fakt, że ciągle nie lubię ręcznego szycia, mimo że zdecydowanie łatwiej mi się do niego teraz zmobilizować niż rok temu. A w tym przypadku trochę go było, ponieważ zarówno brzegi spódnicy jak i tuniki są podszywane ręcznie, a także wszystkie koronki, które bałabym się trochę przyszywać maszynowo ze względu na ich delikatność. Ostatecznie była to żmudne i nudne zajęcie, ale i tak najbardziej namęczyłam się z paskiem, który składa się bazy z zaprasowanymi poziomymi zakładkami, do których na przodzie zostały przymocowane dwa materiałowe łańcuszki przymocowane łańcuszkowymi guzikami :-D Uważam jednak, że efekt końcowy wart był tej męczarni ;)
|
Fot. Justyna DM |
Czemu nie ma zbliżenia paska! Wyszedł bosko!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-D
UsuńZbliżenie paska będzie za jakiś czas razem ze szczegółowymi zdjęciami i opisem wszystkich warstw stroju ;)
Co prawda nie jestem obiektywna, bo "titanikowe" suknie należą do moich ulubionych, ale uważam, że bardzo Ci do twarzy w tej kreacji, że nie wspomnę już o kolorze, na który choruję od dłuższego czasu. No i samo Szczawno jest przepiękne, muszę się tak w końcu wybrać!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :-D
UsuńW sumie materiał od początku był kupiony z przeznaczeniem na suknię belle epoque, choć planowałam uszyć z niego trochę wcześniejszą ;)
To prawda, że Szczawno jest bardzo ładne, więc tym bardziej polecam Ci w końcu się tam wybrać! Ja chętnie tam będę wracać przy każdej okazji :)