Krynolina to rodzaj halki-stelaża, którego zadaniem było zwiększenie objętości spódnicy, ale już z pominięcie dość ciężkiej halki sznurkowej i licznych halek zakładanych na nią. Za początek ery krynoliny uznaje się połowę lat 50-tych, kiedy to halka sznurkowa zaczęła być zastępowana stelażem o konstrukcji podobnej do XVI-wiecznego fortugału. Na co dzień kobiety nosiły krynoliny o obwodzie 2-2,5 m, natomiast obwód spódnic balowych był znacznie większy – co oczywiście było bardzo niepraktyczne i powodowało wiele niezręcznych sytuacji ;)
Tak zwana „pierwsza krynolina” nadawała spódnicy kopulasty kształt, a stojąc w niej było się osią kół z których się składała. Mogła mieć formę halki z tunelami bądź też drutów połączonych taśmami nośnymi.
Moja krynolina na ten okres została uszyta z wykroju zamieszczonego w książce "Patterns for Theatrical Costumes" Katherine Strand Holkeboer. Uszyłam ją z 5 trapezów wewnątrz których wszyłam taśmy bawełniane tworzące tunele na fiszbiny. Użyłam płaskich fiszbin stalowych, które są odporne na odkształcanie, a jednocześnie nie są bardzo ciężkie. Po nałożeniu halki czy dwóch uzyskujemy symetryczny kopulasty kształt.
W latach 60-tych krynolina zaczęła być spłaszczana z przodu i wydłużana tyłem. Efekt ten uzyskiwano poprzez krojenie halki na stelaż oraz wierzchniej z szerszych dołem klinów. W dalszym ciągu występowały stelaże składające się z drutów zawieszonych na taśmach nośnych.
źródło |
źródło |
Tym razem posłużyłam się wykrojem z książki Norah Waugh „Corsets and crinoline”, ale lekko go zmodyfikowałam dając mniejszą ilość fiszbin, które w oryginalnej ilości były by po prostu zbyt ciężkie. Było ją już zdecydowanie trudniej uszyć, ponieważ składała się z 7 paneli, po zszyciu których wewnątrz również wszywałam bawełniane taśmy na fiszbiny. Na ten stelaż zakładam dwie halki, dzięki czemu obręcze nie odznaczają się pod spódnicą.
Dodaj napis |
Dodaj napis |
Obie krynoliny uszyłam z tego samego materiału, czyli bawełnianego płótna w beżowym kolorze. Drugą miałam już okazję dwa razy testować i muszę przyznać, że wbrew pozorom jest bardzo wygodna i spokojnie mogę w niej chodzić, biegać, siedzieć, a nawet leżeć ;) Pierwszej nie miałam jeszcze okazji założyć, ani nawet nie mam do niej sukni, a to zapewne dlatego, że druga mi się po prostu bardziej podoba. Ale i na tę przyjdzie pora, zwłaszcza że materiał czeka...
Ale ta druga ma śliczny ,,ogon" z tyłu! Strasznie mi się to zawsze podobało, no i to spłaszczenie z przodu na pewno dodaje nieco praktyczności :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo mi się podobają te wydłużone tyły w drugiej krynolinie :) No a spłaszczony przód zdecydowanie ułatwia funkcjonowanie ;)
UsuńPrzepięknie wyszły Ci te krynoliny :D Fiszbiny kupowałaś stacjonarnie, czy gdzieś w internecie? :)
OdpowiedzUsuń