Menu

2 czerwca 2018

Ostatni "Zlot Krynoliny w Ojcowie"

Na początku września minionego roku odbyło się coroczne spotkanie członkiń Stowarzyszenia "Krynolina" w Ojcowskim Parku Narodowym, w którym miałam przyjemność już drugi raz wziąć udział. Pierwszy raz byłam na zlocie w 2015 roku, a wrażenia z niego opisałam tutaj. Rok później okoliczności uniemożliwiły mi udział, ale już w roku następnym zawzięłam się, obszyłam prawie że całkiem na nowo i pojechałam! :-D


Zacznę może tym razem od strojów, bo jakimś cudem w ciągu jednego tygodnia przed wydarzeniem udało mi się uszyć całkiem sporo z tego co planowałam ;) Zaczęłam od bielizny, bo moja stara wołała o pomstę do nieba, tzn. nie była jakoś bardzo zła, ale całkiem dobra też nie i najwyższy czas był na nową. Uszyłam nową chemise z białego batystu bawełnianego, długą do połowy łydki, z krótkim rękawkiem i regulowanym dekoltem za pomocą wszytego sznureczka, a następnie halkę na ramiączkach, również z bawełny, ale nieco grubszej, zapinaną na muszlowe guziczki na plechach i również z regulowanym dekoltem (zdjęcia kiedyś się pojawią).

Następnie zabrałam się za nowe suknie - udało mi się uszyć trzy, choć w planach miałam w sumie pięć, no ale doba ma niestety określoną ilość godzin ;) Jako pierwsza powstała suknia poranna z cienkiej drukowanej bawełny wg wykroju na 1810 r. oraz na podstawie zachowanego oryginału w Victoria and Albert Museum :

źródło



I wszyscy uczestnicy zlotu w negliżu ;)


Kolejna była suknia dzienna z grubszej bawełny tkanej splotem diamentowym, wykrój na lata 1809-1818 z książki "Regency Women's Dress" Cassidy Percoco oraz kryza z białego batystu bawełnianego wg wykroju na lata 1800-1825 z książki Janet Arnold „Patterns of Fashion”. Niestety z zachowanych przykładów znalazłam bardzo mało, a tym na którym głownie bazowałam była suknia z Rijksmuseum:

źródło



A na koniec w niecały dzień powstała suknia dzienna z batystu bawełnianego w kolorze śliwkowym wg wykroju na lata 1803-1805 również z książki "Regency Women's Dress" Cassidy Percoco. W sieci można znaleźć dużo zachowanych egzemplarzy z tego datowania, spośród których wybraną część można zobaczyć na jednej z moich tablic na Pintereście :) W tym stroju w sumie spędziłam najwięcej czasu podczas wyjazdu - zwiewny materiał pozwalał przetrwać jakoś wyjątkowo ładną i gorącą pogodę, zwłaszcza podczas tradycyjnego już spaceru wśród ojcowskich skałek...

Uwaga, nie róbcie tego sami, to niebezpieczne i tylko tak postrzelone panny jak ja mogą mieć takie głupie pomysły jak siadanie na barierkach nad urwiskiem na skałce Jonaszówka ;-p



I przy Bramie Krakowskiej :)



A jako że to był ostatni zlot w tym miejscu (ośrodek zamyka podwoje), to na koniec zdjęcie z okienka ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz