Menu

9 lutego 2019

Zabawy klockami ciąg dalszy...

Muszę przyznać, że jest to jedyne rękodzieło, które systematycznie w ciągu roku jest przeze mnie dłubane, ale to pewnie dlatego, że cotygodniowe spotkania motywują do kończenia jednych i zaczynania kolejnych prac. A że każda - nawet niewielka - koronka klockowa wymaga czasu, cierpliwości i precyzji, to też nie aż tak dużo ich powstaje, ale za to wszystkie niezwykle cieszą. Tak jak na przykład trzy poniższe, z których każda została wykonana z czeskiego lnu Barkonie, który nie dość, że występuje w duuużej liczbie ślicznych kolorów, to do tego świetnie się nim pracuje :)


4. Len w kolorze łososiowym, 14 par klocków (w rzeczywistości jest o 1/3 mniejsza od dwóch kolejnych).


5. Len w kolorze zielonym i żółtym, 20 par klocków.


6. Len w kolorze niebieskim, 20 par klocków.


Jak widać liczba klocków wzrasta, pojawiają się też nowe ściegi, jak na przykład w ostatniej zakładce kwiatek z listków, z którymi szczerze powiedziawszy nieźle się namęczyłam ;)

26 stycznia 2019

Około-świątecznie po świętach

Lubię święta i świąteczny nastrój, a Wy? Lubię też w tym okresie robić drobne upominki dla przyjaciół i rodzin. Kartki, które zobaczycie w tym poście powstały co prawda na poprzednie święta, a nie ostatnie, ale jakoś potem dużo się działo i nie zdążyłam ich pokazać, a wiosną to już tak nie bardzo tematyka pasowała, więc prezentuję je teraz, gdy za oknem pięknie pada śnieg, jest lekki mróz i piję sobie gorącą herbatę z imbirem :)

Mam nadzieję, że osobom do których dotarły, otrzymanie ich sprawiało tyle samo radości, co mi ich przygotowywanie :)







Ostatnia zrobiona na specjalne życzenie powędrowała aż do Holandii :)


6 października 2018

Są klocki - jest zabawa!

Koronka klockowa swoją historią sięga XVI wieku, ale nie będę się w nią zagłębiać, ponieważ w sieci można znaleźć mnóstwo informacji na jej temat. Skupię się za to na opisaniu początków mojej przygody z tą techniką koronczarską oraz na pokazaniu moich tworów ;)


Zacząć musiałam oczywiście od zaopatrzenia się w niezbędne przybory tj. wałek i klocki. Pierw zrobiłam wałek z płótna wypełnionego mocno zbitymi dwoma workami trocin. Trudniej było z klockami, które ogólnie trudno jest w Polsce dostać, ale udało mi się podczepić do grupowego zamówienia klocków ze Słowacji. W ten sposób weszłam w posiadanie pierwszych 20 klocków i mogłam zacząć naukę podstawowych ściegów. 


Na początku nawinęłam na klocki zwykły bawełniany kordonek, ale jak widać na poniższym zdjęciu - w porównaniu do późniejszej robótki cieńszą nitką - był on zdecydowanie za gruby i nie dawał tak podziwianej przeze mnie filigranowości w tego rodzaju koronkach.


Choć mój trocinowy wałek spełniał swoje podstawowe zadanie, to jednak był on dość ciężki i nieporęczny. Klocki też po pierwszych próbach okazały się jednak trochę za dużo do moich dość drobnych dłoni. Na jakiś czas odstawiłam tę zabawę na bok, ale na szczęście wkrótce dobra dusza poradziła mi jak zrobić zgrabny i lekki wałek z pianki oraz filcu. Kupiłam też różnego rodzaju nici do koronek w różnych kolorach - lny, mieszanki bawełny z jedwabiem i lnu z jedwabiem oraz jedwab. A dodatkowo szykowało się kolejne zamawianie przydasiów, więc zaopatrzyłam się w mniejsze klocki o różnych kształtach do przetestowania. Tym razem trafiłam z wyborem idealnie i zabrałam się zawzięcie do plątani nitek w takie oto zakładeczki :-D

1. Mieszanka jedwabiu z lnem w kolorze ecru, 12 par klocków.


2. Mieszanka jedwabiu z lnem w kolorze granatowym i mieszanka jedwabiu z bawełną w kolorze żółtym, 13 par klocków.





















 

3. Mieszanka jedwabiu z bawełną w kolorze antracytowym i jedwab w kolorze białym, 12 par klocków.


Oczywiście nie jest to wszystko co do tej pory naplątałam, ale przecież nie będę pokazywać wszystkiego na raz, a poza tym cały czas stopniowo powstaje coś nowego, z nowymi ściegami i większą ilością klocków - bo przecież nie może być cały czas łatwo i przyjemnie ;)