Menu

9 czerwca 2018

Bargello

Haft bargello, zwany również haftem florenckim jest rodzajem haftu matematycznego z XVII-XVIII wieku, którego nazwa pochodzi od Palazzo del Bargello we Florencji zbudowanego w 1255 roku, gdzie zachowały się krzesła dekorowane charakterystycznym haftem, które można podejrzeć np. tutaj. Oryginalnie dekoracje tego rodzaju wykonywany były wełną na kanwie lnianej, ale współcześnie wykorzystuje się również nici bawełniane czy nawet jedwabne (kordonki, mulin itp.).


Moja "próbka" powstała w lipcu z bawełnianej muliny i płótna lnianego, a potem odleżała swoje ponieważ nie mogłam się zdecydować co z tego dalej będzie. Na przełomie jesieni i zimy okoliczności same pomogły mi poradzić sobie z tym dylematem, ponieważ wymieniłam telefon i potrzebne mi było nowe etui. Po skończeniu haftu zszyłam go ręcznie z bawełnianą podszewką i obszyłam na okrętkę, łamiąc przy tym trzy igły, ale to taki tam drobiazg ;)



Po kilku miesiącach użytkowania, za każdym razem gdy wyciągam telefon z torebki, aż sama nie mogę się nadziwić, że ten haft jest taki efektowny, a przy tym taki prosty :-D


2 czerwca 2018

Ostatni "Zlot Krynoliny w Ojcowie"

Na początku września minionego roku odbyło się coroczne spotkanie członkiń Stowarzyszenia "Krynolina" w Ojcowskim Parku Narodowym, w którym miałam przyjemność już drugi raz wziąć udział. Pierwszy raz byłam na zlocie w 2015 roku, a wrażenia z niego opisałam tutaj. Rok później okoliczności uniemożliwiły mi udział, ale już w roku następnym zawzięłam się, obszyłam prawie że całkiem na nowo i pojechałam! :-D


Zacznę może tym razem od strojów, bo jakimś cudem w ciągu jednego tygodnia przed wydarzeniem udało mi się uszyć całkiem sporo z tego co planowałam ;) Zaczęłam od bielizny, bo moja stara wołała o pomstę do nieba, tzn. nie była jakoś bardzo zła, ale całkiem dobra też nie i najwyższy czas był na nową. Uszyłam nową chemise z białego batystu bawełnianego, długą do połowy łydki, z krótkim rękawkiem i regulowanym dekoltem za pomocą wszytego sznureczka, a następnie halkę na ramiączkach, również z bawełny, ale nieco grubszej, zapinaną na muszlowe guziczki na plechach i również z regulowanym dekoltem (zdjęcia kiedyś się pojawią).

Następnie zabrałam się za nowe suknie - udało mi się uszyć trzy, choć w planach miałam w sumie pięć, no ale doba ma niestety określoną ilość godzin ;) Jako pierwsza powstała suknia poranna z cienkiej drukowanej bawełny wg wykroju na 1810 r. oraz na podstawie zachowanego oryginału w Victoria and Albert Museum :

źródło



I wszyscy uczestnicy zlotu w negliżu ;)


Kolejna była suknia dzienna z grubszej bawełny tkanej splotem diamentowym, wykrój na lata 1809-1818 z książki "Regency Women's Dress" Cassidy Percoco oraz kryza z białego batystu bawełnianego wg wykroju na lata 1800-1825 z książki Janet Arnold „Patterns of Fashion”. Niestety z zachowanych przykładów znalazłam bardzo mało, a tym na którym głownie bazowałam była suknia z Rijksmuseum:

źródło



A na koniec w niecały dzień powstała suknia dzienna z batystu bawełnianego w kolorze śliwkowym wg wykroju na lata 1803-1805 również z książki "Regency Women's Dress" Cassidy Percoco. W sieci można znaleźć dużo zachowanych egzemplarzy z tego datowania, spośród których wybraną część można zobaczyć na jednej z moich tablic na Pintereście :) W tym stroju w sumie spędziłam najwięcej czasu podczas wyjazdu - zwiewny materiał pozwalał przetrwać jakoś wyjątkowo ładną i gorącą pogodę, zwłaszcza podczas tradycyjnego już spaceru wśród ojcowskich skałek...

Uwaga, nie róbcie tego sami, to niebezpieczne i tylko tak postrzelone panny jak ja mogą mieć takie głupie pomysły jak siadanie na barierkach nad urwiskiem na skałce Jonaszówka ;-p



I przy Bramie Krakowskiej :)



A jako że to był ostatni zlot w tym miejscu (ośrodek zamyka podwoje), to na koniec zdjęcie z okienka ;)