Menu

27 lutego 2016

Z wizytą w garderobie

Miałam cały czas obiekcje co do pokazywania zdjęć w bieliźnie, aż w końcu dojrzałam do decyzji o zakupie manekina ;) Poza tym ile można ciągle się rozbierać i przymierzać strój w poszczególnych etapach szycia?! Zwłaszcza zimą! Brr.. No więc zamieszkała ze mną Ofelia - no bo przecież moja manekina musi mieć jakieś imię, skoro będziemy razem współpracować ;) A co najważniejsze - Ofelia nie ma problemu z pokazywaniem się w warstwach, w których dawniej pokazywać się nie wypadało ;)

Zapraszam więc do mojej garderoby, gdzie pokazuję halkę empirową, od której zaczęłam szycie bielizny historycznej. Było to częściowo wymuszone przez moją pierwszą sukienkę, ponieważ uszyłam ją z lekko prześwitującego materiału i, że tak się wyrażę, musiałam coś pod nią mieć ;)

Halki empirowe wyglądały na przykład tak:

źródło
źródło



















Swoją halkę uszyłam z białego batystu bawełnianego, a wykroiłam ją bardzo podobnie do samej sukienki - góra składa się z dwóch warstw materiału, a dół to prostokąt zabrany w zakładki. Zmniejszyłam tylko wymiary poszczególnych elementów, tak żeby nie wystawała spod sukni :)



Z czasem doszłam do wniosku, że niepotrzebnie zrobiłam zakładki na całym obwodzie – zdecydowanie lepiej by było, gdyby były tylko z tyłu. Co prawda przeszło mi przez myśl, żeby ja rozpruć i poprawić ten niewielki mankament, ale doszłam do wniosku, że było by z tym więcej zabawy niż to warte, więc już tak została :) Poza tym sprawdza się doskonale i obecnie wykorzystuję ją pod wszystkie empirki ;)

23 lutego 2016

Początek reko-roku ;)

Już po raz drugi sezon imprez historycznych zaczyna się dla mnie od balu w Krakowie, a dokładniej od Balu Polsko-Szkockiego organizowanego przez Comhlan i STJA, który ponownie odbył się w Dworku Białoprądnickim – i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że był to najlepszy bal w jakim miałam jak do tej pory okazję uczestniczyć! :)


Do dworku przybyłam wraz z przyjaciółmi na tyle wcześnie, żeby móc się spokojnie przywitać ze znajomymi oraz zapoznać nowe osoby, które dopiero się schodziły. Pozwoliło mi to też na stopniowe zapełnianie karnecika balowego coraz to nowymi gośćmi i dzięki temu mogłam tańczyć z osobami mi znanymi, ale także zawierać nowe znajomości :)

Trochę obawiałam się tańców, ponieważ tak się złożyło, że większości z nich nie znałam, a nauka z filmików jakoś mi niezbyt wychodzi i dlatego starałam się tak uzupełniać karnecik, aby do trudniejszych tańców być w parze z osobami znającymi niezbędne kroki i figury. Umożliwiło mi to przetańczenie bez większych problemów wszystkich tańców, które zatańczyć chciałam, a nie wszystkie chciałam ;) Z niektórych - bardzo nielicznych - postanowiłam świadomie zrezygnować, żeby mieć siły na te na których mi zależało :) A poza tym przerwy są doskonałą okazją do plotkowania z przyjaciółmi ;)

Fot. Saasankowe Fotki

Fot. M. Kozień

Fot. M. Kozień

Fot. M. Kozień

Sukienkę, którą miałam na sobie w czasie tego wieczoru zaczęłam szyć z myślą o zupełnie innej imprezie, na którą niestety nie udało mi się jej skończyć i dopiero teraz nadeszła jej wielka chwila :)
Jestem z niej bardzo zadowolona, zwłaszcza że dobrze się w niej czuję i z tego co słyszałam od zagadujących mnie osób – dobrze wyglądamy: i sukienka i ja w niej ;) A dzięki Monice mam w niej śliczne zdjęcie portretowe :)

Fot. M. Kozień

A na koniec dwa zdjęcia grupowe – pierwsze wszystkich uczestników balu...

Fot. M. Kozień

... i drugie „Krynolinek” - dopiero na zdjęciu zobaczyłam ile nas tam było :-D

Fot. M. Kozień