Menu

18 października 2016

Gorset z 1776 r.

Po tym jak miałam okazję mieć jednego roku na sobie gorset koleżanki w trakcie występów na dziedzińcu Zamku Wawelskiego, postanowiłam, że koniecznie muszę sobie też taki sprawić. Minęło kilka miesięcy aż w końcu trafiłam na materiał, z którego miał on powstać, a następnie zaopatrzywszy się we wszystkie niezbędne materiały i dodatki zabrałam się do pracy.


Korzystałam z wykroju znajdującego się w książce „Corset & crinoline” Nory Wough - gorset ten wypadałby mniej więcej pomiędzy dwoma poniższymi - niestety nie udało mi się znaleźć przykładu odzwierciedlającego konkretniej ten wykrój.

źródło
źródło



















Po przeskalowaniu wykroju do rzeczywistych wymiarów zaczęło się mozolne nanoszenie linii tuneli na materiał i dalej przeszywanie ich powoli na bazie gorsetu, aby tunele były idealnie równe, mimo że docelowo miały być niewidoczne pod ozdobną warstwą z zewnątrz i batystową podszewką od wewnątrz – takie skrzywienie ;) Zajęło mi to strasznie dużo czasu i w ostatecznym rozrachunku od rozpoczęcia do skończenia gorsetu minęło parę ładnych miesięcy, ale było warto, bo jest bardzo wygodny i mogę w nim się swobodnie poruszać – na ile gorset oczywiście pozwala ;)




Baza, w której znajdują się tunele uszyta jest z bawełnianej gorsetówki, a jako fiszbin użyłam okrągłych bambusów z rolety oraz w najbardziej newralgicznych miejscach płaskich fiszbin stalowych, aby całość uchronić przed uszkodzeniem. Krawędzie gorsetu zostały obszyte ręcznie lamówką – po zaliczeniu dziury w palcu od igły, która wbiła mi się końcem z oczkiem aż do kości kciuka, poszłam po rozum do głowy i sprawiłam sobie naparstek ;)


Trochę trudu sprawiło mi nabijanie oczek, których jest tu dość sporo, ale na szczęście dość sprawnie się z nimi uporałam. Na koniec wciągnęłam 7 metrów wstążki do wiązania i teraz mogę się cieszyć swoim dziełem i słuchać miłych komplementów na jego temat, gdy pojawiam się w stroju na występach, bo jest to dla mnie największą nagrodą za godziny nad nim spędzone i przelaną krew :-D


Niestety Ofelia nie jest tak plastyczna jak ja, więc nie widać dokładnie jaki kształt nadaje ciału ten gorset. Widać za to dość wyraźnie, że ramiączka są za długie i proszą się o skrócenie. I mam zamiar to zrobić, ale to oznacza sprucie części lamówki i ponowne jej przyszywanie oraz nabijanie oczek, więc pewnie jeszcze trochę będę z tym zwlekać ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz