Menu

22 stycznia 2016

Tańcując w Krakowie

W końcu nadszedł długo wyczekiwany Festiwal Cracovia Danza 2015, a przecież rok to bardzo długo, no nie?! Jest to impreza, na którą czekałam w zasadzie od dnia jej zakończenia w zeszłym roku ;) Tutaj opisywałam swoje wrażenia z pierwszego udziału w festiwalu.

W tym roku wybrałam się do Krakowa tylko z jedną koleżanką z zespołu, ale wiedziałam że na miejscu spotkam część osób poznanych rok wcześniej oraz trochę nowych osób do poznania :)

Tym razem zdecydowałam się na trochę inne kursy, trochę z przymusu, bo nie było włoskiego. Wybrałam więc ponownie taniec hiszpański z Aną Yepes, a poza tym taniec barokowy z Barbarą Segal oraz taniec polski z Leszkiem Rembowskim – i wszystkimi kursami byłam zachwycona! Było mi też bardzo miło, że Ana i Barbara pamiętały mnie z poprzedniego roku :)

Fot. Ilja Van de Pavert
Fot. Ilja Van de Pavert


W tym roku dla odmiany temperatury w ciągu dnia były bardzo przyjazne, ale za to w czasie wieczoru kiedy odbył się bal strasznie zmarzłam w swojej letniej zwiewnej sukience - uszyłam sobie specjalnie na tę okazję nową empirkę – z szyfonu w ciepłym miodkowym kolorze :) Bal tradycyjnie rozpoczął się polonezem, w którym tym razem tańczyłam sobie spokojnie gdzieś w środeczku ;)

Fot. Ilja Van de Pavert
Fot. Ilja Van de Pavert
Fot. Ilja Van de Pavert
Fot. Ilja Van de Pavert
Fot. Ilja Van de Pavert (po lewej)

Miałam na szczęście dość dobrze rozłożone zajęcia i mogłam kończyć szycie swojego gorsetu barokowego, który zaczęłam chyba jakoś w lutym. Więc między tańczeniem i jedzeniem przesiadywałam sobie na kocu przed willą i wykańczałam moje "ustrojstwo" ;) Poza gorsetem miałam jeszcze do kompletu barokowe chemise, halkę i suknię spodnią – niestety nie zdążyłam nawet zacząć sukni wierzchniej, ale w tym przypadku akurat bardzo mi to nie przeszkadzało ;)

Fot. Ilja Van de Pavert

Dni warsztatowe minęły zdecydowanie za szybko i zaczęło się podekscytowanie związane z występami finałowymi, które tym razem odbywały się na scenie ustawionej w Rynku Głównym. Trochę żałowałam, że jednak nie na Wawelu, bo tam jest jednak ciekawszy „klimat”, ale rynek też miał swoje zalety – zdecydowanie przyciągnął więcej widzów. Inauguracją występów w sobotę był wspólny polonez zatańczony w Sukiennicach przez uczestników festiwalu i wszystkich chętnych.


A potem wszyscy ruszyli pod scenę i zaczęła się... gonitwa, a przynajmniej ja tak to odczuwałam, ponieważ miałam trzy występy pod rząd: pierw był barok, który tańczyłam w baletkach, a następnie taniec hiszpański i polski, które tańczyłam już w butach. A jak wszem i wobec wiadomo - „buty ubieramy przed gorsetem!”, bo w gorsecie nie jest się w stanie tego zrobić, więc gdy schodziłam po baroku koleżanka czekała pod sceną z moimi butami i kastanietami – tak, w tym roku występowałam z kastanietami! - i ratowała mnie ubierając mi buty :-D A na koniec był przyjemnie i powoli zaczynający się taniec polski, który następnie przemieniał się w gonitwę przeplataną hołubcami i innymi podskokami, obrotami i różnymi dziwnymi krokami – i to wszystko w barokowym gorsecie z 1776 roku! ;) Dobrze było móc w końcu go zdjąć i odetchnąć pełną piersią...

Fot. Ilja Van de Pavert

Na Rynku Głównym odbywały się również pokazy Baletu Dworskiego Cracovia Danza - "Balet o kawie" oraz „Pewnego razu w Wenecji”, które podbiło moje serce! Chcę to zobaczyć jeszcze raz, bo strasznie mi się podobało! :-D

Fot. Ilja Van de Pavert
Fot. Ilja Van de Pavert
Fot. Ilja Van de Pavert

Na zakończenie festiwalu, po wieczornych występach na rynku, była krótka nauka tańców dla publiczności i z publicznością – byłam pozytywnie zaskoczona ilością osób, które przyłączyła się do wspólnego tańczenia pawany i branli :)

Fot. Ilja Van de Pavert

A oto i cała ekipa festiwalowa 2015 :)

Fot. Ilja Van de Pavert

Teraz nie pozostało mi nic innego jak znów czekać rok na kolejny festiwal...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz